Tekst 1.
Henryk Sieniewicz
Potop
Książę już był także ubrany, gdy wszedł Kmicic […]. Zostali sam na sam. […]
– Niech ten zginie marnie, kto od osoby waszej książęcej mości w niebezpieczeństwie odstąpi!
Książę spojrzał bystro w twarz Kmicica.
– A ty… nie odstąpisz?…
Młody rycerz zapłonął.
– Wasza książęca mość!…
– Co chcesz mówić?
– Wyspowiadałem się waszej książęcej mości ze wszystkich grzechów moich, i taka ich kupa, że jeno ojcowskiemu sercu waszej książęcej mości zawdzięczam przebaczenie… Ale w tych wszystkich grzechach jednego nie masz: niewdzięczności.
– Ani wiarołomstwa (1) … Wyspowiadałeś się przede mną jak przed ojcem, a jam ci nie tylko jak ojciec przebaczył, alem cię pokochał jak syna… którego Bóg mi nie dał i dlatego ciężko mi nieraz na świecie. Bądźże mi przyjacielem!
To rzekłszy, książę wyciągnął rękę, a młody rycerz uchwycił ją i bez wahania do ust przycisnął. Milczeli obaj przez długą chwilę; nagle książę utkwił oczy w oczach Kmicica i rzekł:
– Billewiczówna tu jest!
Kmicic pobladł i począł jąkać coś niezrozumiale.
– Umyślniem po nią posłał, żeby się ta niezgoda między wami skończyła. Zobaczysz ją zaraz, bo jej żałoba po dziadzie już wyszła. Dziś także, choć Bóg widzi, że głowa pękała mi od roboty, mówiłem z panem miecznikiem rosieńskim.
Kmicic porwał się za głowę.
– Czym ja się waszej książęcej mości odpłacę? Czym ja odpłacę?…
– Powiedziałem wyraźnie panu miecznikowi, że taka moja wola, abyście się najprędzej pobrali, i nie będzie ci przeciwny. Przykazałem mu też, aby dziewkę z wolna do tego przygotował. Mamy czas. Od ciebie wszystko zależy, a ja szczęśliwy będę, jeśli cię nagroda
z rąk moich dojdzie i daj Boże doczekać, wiele innych, boś ty powinien pójść wysoko. Grzeszyłeś, boś młody, aleś już sławę na polu zdobył niepoślednią… i wszyscy młodzi gotowi wszędy iść za tobą. Dla Boga, powinieneś pójść wysoko! Nie dla takiego to rodu, jak twój, urzędy powiatowe… Zali wiesz, żeś ty Kiszków krewny, a z Kiszczanki ja się rodzę… Trzeba ci jeno statku (2), na co ożenek najlepsza rzecz. Bierzże oną dziewczynę, kiedy ci do serca przypadła, i pamiętaj, kto ci ją daje.
– Wasza książęca mość, ja chyba oszaleję!… Życie, krew moja do waszej książęcej mości należą!… Co mam czynić, aby się wywdzięczyć? co? Mów wasza książęca mość! rozkazuj!
– Dobrem za dobro mi odpłać… Miej wiarę we mnie, miej ufność, że co uczynię, to dla dobra publicznego uczynię. Nie odstępuj mnie, gdy będziesz widział zdradę i odstępstwo innych, gdy się złość wzmoże, gdy mnie samego…
Tu książę urwał nagle.
– Przysięgam! – rzekł z zapałem Kmicic – i parol (3) kawalerski daję do ostatniego tchnienia stać przy osobie waszej książęcej mości, mego wodza, ojca i dobrodzieja!
To rzekłszy Kmicic spojrzał oczyma pełnymi ognia na księcia i aż strwożył się zmianą, która nagle zaszła w jego twarzy. Twarz ta była czerwona, żyły na niej nabrały, krople potu gęsto osiadły na wyniosłym czole, a oczy rzucały blask niezwykły.
– Co waszej książęcej mości jest? – pytał niespokojnie rycerz.
– Nic, nic!…
Radziwiłł wstał, ruszył spiesznym krokiem do klęcznika i zerwawszy z niego krucyfiks, począł mówić gwałtownym, przytłumionym głosem:
– Na ten krzyż przysięgnij, że mnie nie opuścisz do śmierci!…
Mimo całej gotowości i zapału Kmicic spoglądał przez chwilę na niego ze zdumieniem.
– Na tę mękę Chrystusa… przysięgnij!… – nalegał hetman.
– Na tę mękę Chrystusa… przysięgam! – rzekł Kmicic, kładąc palce na krucyfiksie.
– Amen! – dodał uroczystym głosem książę.
Echo wysokiej komnaty powtórzyło gdzieś pod sklepieniem: „Amen”, i nastała długa cisza. Słychać było tylko oddech potężnej radziwiłłowskiej piersi. Kmicic nie odrywał od hetmana zdumionych oczu.
– Teraz jużeś mój… – rzekł wreszcie książę.
Henryk Sienkiewicz, Potop, Warszawa 1984
(1) Wiarołomstwo – złamanie danego słowa, przyrzeczenia, przysięgi.
(2) Statek – powaga, stateczność, ustatkowanie.
(3) Parol – (daw. z franc.) słowo honoru.
W jakim celu autor tekstu 1. posłużył się zabiegiem archaizacji tekstu? Zaznacz TAK, jeżeli uznasz, że taki był cel archaizacji tekstu, albo NIE – jeżeli nie było to celem archaizacji.